Spory problem z osobami bezdomnymi w mieście nad Krzną. Sprawę zgłosił i publicznie poruszył 25 marca radny Przemysław Wereszczyński w czacie obrad łukowskiej rady miasta. - Interweniuję w imieniu mieszkańców - wyjaśnia Wereszczyński. Radny przyznaje, że w ostatnim czasie kilka osób zgłaszało mu kłopot z bezdomnymi koczującymi na łukowskim cmentarzu św. Rocha. To główna miejska nekropolia.
Jak mówi radny Wereszczyński, bezdomni przemieszczają się po rozległym terenie cmentarza. Nie widać ich obecność w ciągu dnia. Za to w nocy już tak.
- Dwie lub trzy osoby prosiły mnie o interwencję - mówi rajca. Chodzi o bezdomnych jegomościów, którzy im bliżej ciepłych dni, tym częściej zaczęli pojawiać się na św. Rochu. - Nikt nikogo za rękę nie złapał - podkreśla radny.
Ale oznaki bytność niepożądanych gości na nekropolii aż nazbyt rzucają się w oczy. Są butelki po alkoholu, puszki, reklamówki, a także... śpiwory, materace i poduszki. Mieszkańcy donoszą radnemu, że bezdomni kładą się pod upatrzonymi wcześniej nagrobkami i tak spędzają noce.
Zdaniem innego radnego miejskiego, Łukasza Bobera, bezdomni "upatrzyli sobie" również klatki schodowe na dwóch osiedlach w centrum miasta: Klimeckiego i Chącińskiego.
- Czy nasza policja i Urząd Miasta mają jakieś narzędzia, żeby interweniować? - pyta radny.
Ksiądz pomógł bezdomnemu, ten sprowadził kolegów
Ks. Andrzej Kieliszek, proboszcz parafii Podwyższenia Krzyża Św. Łukowie, mówi, że w ostatnim czasie próśb o interwencję w sprawie osób bezdomnych nie miał.
- Pracownicy cmentarza zgłaszali mi swojego czasu, że bezdomny nocował w przenośnej toalecie TOI TOI przy ul. Cmentarnej, koło garaży - przyznaje ks. Kieliszek.
Opowiada, że jesienią bezdomni "zadomowili się" w pomieszczeniu gospodarczym przy plebanii, gdzie księża magazynowali m.in. sprzęt pielgrzymkowy.
- Najpierw jeden pan kładł się na schodach pod plebanią. Zaproponowaliśmy mu schronienie w pomieszczeniu gospodarczym. Potem sprowadził kolegów. Była fala zakażeń. Musieliśmy się rozstać - wyjaśnia proboszcz. Skarży się, że prowizoryczna noclegownia zamieniła się w miejsce spożywania alkoholu.
Co do informacji odnośnie bezdomnych na cmentarzu, ks. Kieliszek mówi, że takie zgłoszenia do niego nie docierały.
Problemem jest alkohol
- Temat jest złożony - przyznaje burmistrz Łukowa, Piotr Płudowski. Przypomina, że miasto ma umowę z wyspecjalizowaną placówką oferującą pomoc potrzebującym.
- Problemem jest jednak alkohol. Tam nie można pić. Nawet jak umieścimy bezdomnego w ośrodku, on po pewnym czasie wraca na ulicę - mówi Płudowski.
Podinspektor, Leszek Misiak, potwierdza: - Znamy kilka osób bezdomnych. Nasze próby pomocy tym osobom trafiają w próżnię. Musi być wola skorzystania ze wsparcia - mówi komendant policji z Łukowa, który był gościem ostatniej sesji rady miasta.
Policjant dodaje, że kiedy na terenie powiatu funkcjonował ośrodek Monaru, bezdomni byli tam umieszczani. Jednak w styczniu tego roku placówka zakończyła działalność.
- Jeżeli chodzi o os. Klimeckiego i Chącińskiego, znany jest nam pan Adrian. Funkcjonariusze z nim rozmawiali. Odmówił skorzystania z pomocy. Co dziwne, nie chciał jej nawet w okresie siarczystych mrozów - tłumaczy Misiak.
Odpowiadając na zgłoszenie Przemysława Wereszczyńskiego, komendant przyznaje, że zgłoszeń dotyczących cmentarza policja nie odnotowała.
- Przypominam sobie koczowisko koło pomnika Jana Pawła II. Zostało zlikwidowane. Jeżeli są takie sytuacje na cmentarzu, trzeba nam zgłaszać. Będziemy interweniować - zapewnia podinsp. Misiak.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.