reklama
reklama

Staś dostał klapsa, Hania miała naderwane ucho. Zakonnica oskarżona

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Staś dostał klapsa, Hania miała naderwane ucho. Zakonnica oskarżona - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Informacje łukowskie Nieakceptowalne metody wychowawcze wybrała zakonnica pracująca w Niepublicznym Przedszkolu im. Jana Pawła II w Łukowie.
reklama

O sprawie Wspólnota pisała jako pierwsza. To my ujawniliśmy, że w łukowskim przedszkolu dochodziło do sytuacji, które nigdy nie powinny się zdarzyć. Jedna z opiekunek miała znęcać się psychicznie i fizycznie nad dziećmi. 

 

Zarzut: znęcanie się

 

Potwierdziło to śledztwo Prokuratury Rejonowej w Puławach, która została wyznaczona do zajęcia się tą sprawą. Jak mówi Katarzyna Abramowicz Piłat,  Sylwii Marii J. postawiony został zarzut z art. 207 punkt 1 KK.

 

- Chodzi o znęcanie się fizycznie i psychicznie nad małoletnimi - mówi zastępca prokuratora rejonowego w Puławach. Opiekunka miała w zwyczaju krzyczeć na dzieci, wiązać im ręce, zaklejać usta taśmą. Na porządku dziennym było szarpanie czy ciąganie. Wychowawczyni - według ustaleń śledczych - miała też swoje metody karania przedszkolaków. Jak któreś dziecko było nieposłuszne lub nie grzeczne, było zamykane w ciemnym pomieszczeniu gospodarczym. 

 

Do jednego z incydentów, o którym mowa w akcie oskarżenia, doszło 17 grudnia 2018 roku. 

 

Według Prokuratury Sylwia J. miała uderzyć Stasia ręką w pośladki. - 19 września tego samego roku chwytała małoletniego Stanisława w okolice dołu pochwowego, powodując obrażenia w postaci otarcia naskórka - mówi nam  prokurator Katarzyna Abramowicz Piłat. Dostało się też małej Hani. Opiekunka miała naderwać jej ucho.

 

- Oskarżona spowodowała u małoletniej obrażenia małżowiny usznej w postaci naderwania - informuje Abramowicz Piłat.

 

Sylwia J. nie przyznała się do winy. Złożyła wyjaśnienia. Zaprzeczyła zarzutom. Twierdziła, że nigdy nie stasowała przemocy wobec dzieci. 

 

"To pomówienia"

 

 Po naszej publikacji w listopadzie 2019 r. była już wychowawczyni przedszkola wydała oświadczenie.

 

Napisała w nim m.in., że jest siostrą od 27 lat i całe życie poświęciła "doskonaleniu się w pracy nad wychowaniem i nauczaniem dzieci". Odniosła się do zarzutów rodziców.

 

- Tu nic nie zostało przekroczone ani nie zdarzyło się żadne uchybienie z mojej strony. Jeżeli chodzi o moje relacje ze wspomnianym w mediach dzieckiem, to wiem, że one są na pewno poprawne i dobre. Zawsze będę dobrze o nim myśleć, bo to jest dziecko, które ma ogromny potencjał, choć wykazuje się pewną niesfornością, co tylko dodaje mu uroku - pisze zakonnica. 

 

- Natomiast jeżeli chodzi o kwestie prawne, jestem całkowicie spokojna, ponieważ wszelkie rozstrzygnięcia nie mogą odbiegać od rzeczywistości, która miała miejsce, a ta jest całkiem inna od tej, którą ukazano w mediach - kończy.

 

Artykuł ukazał się w numerze 2/2021 Wspólnoty Łukowskiej. 

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
reklama
reklama