reklama
reklama

Solnica: Z Legii zostały mi dwie koszulki. Nikomu nie oddam

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Solnica: Z Legii zostały mi dwie koszulki. Nikomu nie oddam - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Sport W listopadzie skończył 45 lat. Wraz z Maciejem Sygą prowadzi łukowskie Orlęta, których jest wychowankiem. W Ekstraklasie rozegrał 94 mecze, w których zdobył 9 goli. Wraz z Legią Warszawa wywalczył Puchar i Superpuchar Polski. W sezonie 2000/2001 wywalczył tytuł Króla Strzelców I Ligi w barwach Odry Opole.
reklama

Dariusz Solnica ma na swoim koncie występy w reprezentacjach Polski do lat 15, 16 oraz 23. W CV ma grę w najwyższej klasie rozgrywkowej w barwach: Legii, KSZO Ostrowiec Świętokrzyski, Pogoni Szczecin, Lecha Poznań. Występował również w takich ekipach jak: Dominet Parczew, FC Piaseczno, Polonia Warszawa, Odra Opole, Górnik Łęczna, Aluminium Konin, Tłoki Gorzyce, Szczakowianka Jaworzno czy Piast Gliwice. Karierę kończył w łukowskich Orlętach.

 

ROZMOWA Z Dariuszem Solnicą, wychowankiem i obecnym trenerem łukowskich Orląt

Z Legii zostały mi dwie koszulki. Nikomu nie oddam

Przed tygodniem pisaliśmy o Twoim debiucie. Pomyliłeś się...

- Dokładnie. Mówiłem, że pierwszy mecz w seniorach rozegrałem w barwach Orląt z Górnikiem Łęczna. Zadzwonił do mnie mój były szkoleniowiec Przemysław Tryboń. "Solny", Ty masz coś z pamięcią nie tak - rzucił. Musimy to sprostować. Miałem 15 lat i pojechałem wraz z zespołem Trybonia na mecz z Radomiakiem Radom. Wygraliśmy.

 

Jesteś zadowolony z tego, co osiągnąłeś w piłce?

- Patrząc z perspektywy czasu wiem, że mogłem wycisnąć więcej. Miałem możliwości, talent. Jestem zadowolony, że zagrałem w dużej piłce. Z drugiej strony wiem, że mogło to wyglądać jeszcze lepiej. Teraz wiem, że niektóre ruchy wykonałbym nieco inaczej. Osiągnąłbym więcej. Kilka razy podejmowałem złe decyzje. Niektóre mnie zgubiły, kolejne zahamowały. Dla mnie najważniejsze było granie. Nie chciałem siedzieć na ławce. Mogłem zostać w klubie, zagryźć zęby i powalczyć o swoje. Ponadto uwierzyłem pewnym ludziom, który mnie zawiedli. Mam trochę pretensji, ale tego już się nie zmieni. To historia. Wtedy nie było managerów. Obecne czasy są zupełnie inne. Z perspektywy czasu wiem, że teraz zachowałbym się inaczej. Teraz młodzi piłkarze mają do dyspozycji dietetyka, psychologa. Przy jednym facecie siedzą sztaby ludzi. Kiedyś dieta? A co to?

 

Czego najbardziej żałujesz?

- Nigdy nie wyjechałem za granicę, by grać w piłkę. Nie mówię, że zawojowałbym Europę, ale chciałem pojechać, poznać nowy język, zarobić trochę pieniędzy. Byłem na testach w Belgii. Spodobałem się. Tydzień później przyjechał jakiś Argentyńczyk i z nim podpisali kontrakt. Dużo kolegów wyjechało i nie żałują. Dwa lata temu byłem w Grecji u Macieja Nuckowskiego, który teraz prowadzi biuro turystyczne w tamtym kraju.

 

Testy w Belgii były jedyną opcją spróbowania sił za granicą?

- Jedyną. Kiedyś były inne czasy. Teraz chłopak trzy razy kopnie prosto piłkę i jest wrzucany na testy do dużych klubów. Kiedyś było zupełnie inaczej. Włochy? Anglia? Tylko gwiazdy z naszego kraju mogły o tym marzyć. Pojechałem do Belgii. Odbierał mnie Bartosz Tarachulski, obecny trener Pogoni Siedlce. Z kolei niedaleko mieszkali bracia Żewłakowie: Michał i Marcin. Podobało mi się, chciałem zostać. Pozostał tylko niedosyt. Nie wiem, czy bym sobie poradził, ale chciałem spróbować. Nie było mi to dane.

 

Szczyt sławy to gra w Legii Warszawa. Jak wiadomo Łuków i ogólnie nasz region jest w większości za klubem ze stolicy. Dało się odczuć popularność?

- Dałem trochę autografów, stawałem do zdjęć. Byłem w Legii, czyli w mega dużym klubie. Na każdym treningu było sporo ludzi, dziennikarzy, kibiców, reporterów. Czuć było atmosferę wielkiej piłki. Przed porannym treningiem do szatni przychodził kierownik drużyny i przynosił pocztę. Ludzie z całej Polski pisali, by wysłać zdjęcie, podpis. Pamiętam stół, na którym lądowało codziennie setki próśb od fanów. Wiadomo, że byli gracze mocno popularni, którzy otrzymywali sporo listów. Do mnie też się zdarzały. Było to sympatyczne. Również w Łukowie dało się odczuć popularność. Byłem zapraszamy do szkół, by spotkać się z dziećmi i młodzieżą.

 

Masz w domu pamiątki z czasów gry w piłkę?

- Koszulki porozdawałem. Wiem, gdzie są dwie sztuki. Mam jedną, a drugą brat. Nikomu nie oddam tych koszulek. Swego czasu w Łukowie była wystawa w muzeum. Dałem całą reklamówkę swoich trykotów: z Legii, reprezentacji Polski, europejskich pucharów. Była tam koszulka Giorgosa Karagounisa. Z Grekiem wymieniłem się po meczu z Panathinaikosem Ateny. Później przeniósł się do Interu Mediolan. Gdzie to wszystko jest? Nie wiem.

 

Kiedyś był "Solny", Cezary Kucharski...

- I to w jednym klubie, który walczył o najwyższe cele w kraju. Dwóch chłopaków z Łukowa, małego ośrodka piłkarskiego w Polsce. Nie wiem czy obecnie w Ekstraklasie jest taki przypadek. Pamiętam spotkanie na Łazienkowskiej z Katowicami. Wygraliśmy 2:0 z GKS-em. Strzeliliśmy po bramce. W poniedziałkowym "Przeglądzie Sportowym" na okładce można było przeczytać "Duet z Łukowa rozjechał Gieksę".

 

Najlepszy piłkarz, z którym grałeś?

- Dariusz Dziekanowski. To był pan piłkarz. Przyjechał do Polonii Warszawa po przygodzie na wyspach. Grał w Celticu Glasgow, Bristol City. Był w Alemannii Aachen. To co prezentował na boisku było niesamowite. Jego technika była jakby z innej bajki. Nie było tak wyszkolonych piłkarzy jak on. Pamiętam jedno spotkanie, kiedy walczyliśmy o awans do najwyższej klasy rozgrywkowej. Wtedy była to pierwsza liga. Mieliśmy rzut wolny. Darek podszedł. Uderzył w prawe okienko. Sędzia nakazał powtórzyć stały fragment. "Dziekan" wziął piłkę, trafił w drugie okienko. Wygraliśmy w ostatnich minutach. Byłem zauroczony jego umiejętnościami. Był moim idolem z dzieciństwa, a później dane mi było dzielić z nim szatnię.

 

Kto jeszcze?

- Grałem w Legii Warszawa, a tam występowałem z: Leszkiem Piszem. Potrafił dać niesamowite piłki. Kapitalnie bił rzuty wolne. Kolejnym był Jacek Zieliński, obrońca nie do przejścia.

 

Najlepsi przeciwnicy, przeciwko którym grałeś?

- W Besiktasie Stambuł był Nigeryjczyk, napastnik Daniel Amokachi. Z naszych zawodników wymieniłbym Tomasza Łapińskiego, który grał w Widzewie Łódź. Grałem w młodzieżowych reprezentacjach Polski. Miałem okazję zagrać przeciwko Gianluigiemu Buffonowi i Francesco Totti. Dwie legendy włoskiej piłki. W zespołach Anglii grali: Nicky Butt oraz Emile Heskey.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama